Cześć wszystkim...
Nie wiem ile z was to przeczyta, ale już na wstępie wiem, że za mało. Po tak długiej przerwie "Przepraszam" to również za mało, ale nie znajduje lepiej pasującego słowa do tej sytuacji.
Studia, które wybrałam zmusiły mnie do porzucenia wszelkich moich pasji, hobby i czerpania przyjemności z odpoczynku. Pisanie jest bardzo pięknym, ale również ogromnie zazdrosnym procesem, który wymaga czasu i poświęcenia swoich myśli w stu procentach pracy, którą tworzysz.
Te oczywiste sprawy, wcale mnie nie usprawiedliwiają.
Nie powiem ile razy próbowałam tu wracać, bo przestałam liczyć, ale zawsze było czegoś zbyt mało : czasu, siły, determinacji, a zbyt dużo wyrzutów sumienia i świadomości mojej sytuacji na studiach.
Najgorsze w tym jest to, że nie wyobrażam sobie siebie dzisiaj w innym miejscu niż jestem. Boli najbardziej to, że musiałam poświęcić swoją największą pasję, żeby się w tym miejscu znaleźć.
ZAWIODŁAM. To jedyne słowo, które tłucze mi się po głowie od wczorajszego wieczora. Przyznaje się bez bicia, w końcu to spowiedź, że nie odpisywałam na wasze komentarze tylko i wyłącznie dlatego, że ich nigdy nie widziałam. Tak, przez ten cały czas nie zaglądałam w tą zakładkę, chcąc naiwnie wierzyć, że bez świadomości, że ktoś ciągle czeka będzie łatwiej skupić się na nauce i multum codziennych obowiązków. Teraz widzę, że to była jedna z najgłupszych decyzji w moim życiu. Jestem również świadoma tego, że nie mogę już tego naprawić.
Kiedy wczoraj wieczorem, zaciskając zęby wreszcie zdecydowałam się na ten desperacko-masochistyczny krok i przejrzałam tego bloga z całą jego zawartością, czułam się jakby ktoś wbijał mi kołek w serce. Nie ktoś, ale JA sama.
Nie mogłam spać, bo smutek, wstyd i poczucie winy stały nade mną jak kaci, czekający na moje ostatnie skinienie. Nie byłam w stanie pojąć, jak mogłam tak zawieść osoby, które we mnie wierzyły, doceniały mnie i sprawiały, że czułam się wreszcie kimś wyjątkowym. Dotarła wtedy do mnie beznadziejność tej sytuacji i gorzkie słowa "Ja już nie czekam". To ostatni gwóźdź do trumny pieczętujący to, jak bardzo zabiłam wasze zaufanie i tą historię.
Nie jestem w stanie opisać, jak bardzo tęskniłam i jak bardzo nadal tęsknię za każdym napisanym tu słowem, za każdym bohaterem, za każdym czytelnikiem, który wreszcie pozwolił mi uwierzyć w swoje umiejętności. Jednak teraz, nie wiem, czy mam jeszcze dla kogo kończyć to opowiadanie. Mimo tych wątpliwości,dzisiejszej nocy podjęłam decyzję, że dopiszę ostatnie rozdziały, nawet jeśli nikt miałby ich nigdy nie przeczytać. Jestem wam wszystkim i sobie samej to winna.
Dziękuję, że mogłam zaistnieć w waszym życiu chociaż na 5 sekund.
Dziękuję za to, że mogłam razem z wami przeżyć tą wspaniałą przygodę, jaką było tworzenie "Kopciuszka na boisku". Nie sądzę, żeby coś jeszcze udało mi się tak, jak to opowiadanie. Przyznam się, że na początku nie przypuszczałam, że będzie cieszyć się takim uznaniem i spodoba się chociaż 3 osobom. Moje miłe zaskoczenie będę nosić w sercu do końca życia.
Pisanie to nieodłączna część mnie i znając siebie będę kontynuować kolejne próby mniej lub bardziej udane, żeby stworzyć inne historie. Czas i dorosła rzeczywistość mnie ograniczają, ale ta walka nadal trwa, a ja się tak łatwo nie poddam.
Jeśli ktoś z was chce nadal mieć ze mną kontakt zapraszam na profil na platformie wattpad.com, gdzie naiwnie stworzyłam konto z nadzieją na więcej wolnego czasu, lub na facebook'u gdzie można mnie znaleźćna grupach dotyczących opowiadań i blogów.
Link: https://www.wattpad.com/user/LenaAlien
Dziękuję za wytrwałość, wiarę, mnóstwo wsparcia i miłości i mam nadzieję, że do usłyszenia. Kiedyś, gdzieś, na pewno.
Z miłością i bólem w sercu:
Madeline.