Dzień zaczął się z pozoru całkiem normalnie.Obudziłam się jak zwykle głaszcząc czule telefon w niemym błaganiu o kolejne 5 minut drzemki punktualnego jak śmierć budzika. Jednak budzik nie ma uczuć o czym przekonałam się już nie raz, dlatego też zrezygnowana postanowiłam wstać. Dzielnie walczyłam z grawitacją kiedy do mojego pokoju weszła (oczywiście standardowo bez pukania) moja rodzicielka.
- Dziecko na miłość Boską wstań bo się spóźnisz, ostatni dzień dasz radę. - zagrzmiała po czym wyszła zapewne powtórzyć to samo w pokoju mojego brata.
- Taa jakby wakacje miały sprawić, że wreszcie odpocznę. Już o to z tatą zadbaliście, żeby tak nie było. - warknęłam pod nosem i zaczęłam się ubierać. Założyłam jasne rurki i pastelową tunikę na ramiączkach, ciemne, długie włosy związałam w koński ogon, a oczy obrysowałam czarną kredką. Kiedy zeszłam na dół czekała już tam na mnie cała rodzinka. Rodzice w schludnych ubraniach gotowi do pracy i młodszy brat w koszulce jego idola Neymara zajadający płatki z mlekiem. Istna utopia, dopóki się nie odzywali.
Byłam na nich wściekła od momentu kiedy dowiedziałam się, że chcą mnie wysłać do Barcelony. Każdy pomyśli, że jestem głupia no bo w końcu, kto by się nie cieszył na takie wakacje? Ale ja nie jechałam tam odpoczywać. Moja cudowna rodzinka wysyła mnie do mojego chrzestnego, który ma sieć ekskluzywnych hoteli w całej Hiszpanii. Mam mu pomagać i ma to być dla mnie wspaniała wakacyjna przygoda. Na jakim świecie oni żyją?
- Myślałaś już co ze sobą zabierzesz? - odezwał się tata zerkając znad gazety i pociągając głęboki łyk czarnej kawy, której woń roznosiła się po całej kuchni i uderzała w nozdrza każdego kto znajdował się w promieniu kilku metrów.
- Pytasz z troski czy dlatego, że razem z mamą chcecie ceremonialnie zatrzasnąć moje walizki i wysłać mnie razem z nimi najbliższym samolotem do wujka Johnatana? - zmierzyłam ich buntowniczym spojrzeniem krzyżując dłonie na piersi.
- Z troski i nie bądź złośliwa, robimy to dla twojego dobra. - odpowiedział siląc się na spokojny ton mimo, że widziałam małą żyłkę pulsującą na jego skroni.
- Oczywiście. Do zobaczenia po szkole. Chodź młody. - rzuciłam szybko chcąc uniknąć dalszej rozmowy i wyszłam z domu przepuszczając brata przed sobą.
- Kiedy wyjeżdżasz? - zapytał po dłuższej chwili milczenia. Odwróciłam głowę w jego stronę był ode mnie 7 lat młodszy, jednak dogadywałam się z nim czasami lepiej niż z rodzicami.
- Za tydzień. - odpowiedziałam beznamiętnie jednak widząc jego skwaszoną minę dodałam - Nie martw się, szybko zleci i zanim się obejrzysz będę z powrotem. Będę pisać, dzwonić, przysyłać Ci głupie fotki - zaśmiała się i poczochrała mu włosy. Jedenastolatek spojrzał na nią i się cwano uśmiechnął.
- To masz jeszcze wystarczająco dużo czasu na to całe pakowanie i załatwianie dorosłych spraw, więc po szkole możesz zagrać ze mną w piłkę. - na znak tego że mówi poważnie podbił piłkę którą trzymał w dłoniach w moją stronę, a ja dość zręcznie ją złapałam.
- A kumple nie śmieją się z ciebie, że grasz z siostrą, hę? - zapytałam się go oddając mu piłkę.
- Nie, wręcz przeciwnie. Zazdroszczą mi, że mam w rodzinie dziewczynę, która jest jak Neymar w damskiej wersji - zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami. Bez wątpienia mój brat uwielbiał tego gościa, jednak ja zachowywałam w stosunku do niego pewien dystans. Ceniłam go za grę i umiejętności, nie dało się ukryć, że był świetnym napastnikiem, ale obawiałam się również, że to co mówią o nim media, że jest oschły, zakochany sam w sobie i wyniosły, jest prawdą. Nie mówiłam nigdy tego bratu, ponieważ nie chciałam zniszczyć jego wyidealizowanego obrazu piłkarza, którego podziwiał chyba najbardziej na świecie.
- Bez przesady do niego brakuje mi kilka lat świetlnych piłkarskich umiejętności, krótszych włosów i trzy razy ciemniejszego odcienia skóry. - zaśmiałam się w odpowiedzi i skręciłam w licealne skrzydło mojej szkoły. - Po szkole na boisku młody, nie spóźnij się. - rzuciłam idąc w stronę drzwi. Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć, że mój brat właśnie ma na ustach najszerszy uśmiech na świecie.
Kilka godzin później.
- Gdzie wy się podziewaliście?! - od progu przywitał nas podniesiony głos mamy.
- Na boisku, uczyłam Alexa jak nie dać się okiwać. - rzuciłam krótko zdejmując buty.
- Ile razy Ci powtarzałam, że to nie jest sport dla dziewczyn? - uniosła brwi do góry kiedy ją minęłam.
- A ja ile razy Ci przypominałam, że mamy równouprawnienie i to nic złego? - odpowiedziałam wdrapując się po schodach do swojego pokoju.
- Zaczekaj, mam do Ciebie bardzo ważną sprawę. - dodała co sprawiło, że chcąc nie chcąc odwróciłam się, żeby wysłuchać co ma do powiedzenia. Oparłam się o barierkę i spojrzałam na nią znudzonym wzrokiem. Po całym roku intensywnej nauki i treningach z młodszym bratem w każdej wolnej chwili byłam wykończona i jedyne o czym marzyłam to położyć się na łóżku i po ludzku zasnąć.
- Słucham.
- Dzwonił do mnie wujek John i mówił, że pojutrze szykuje mu się naprawdę ważna sprawa w hotelu i będziesz mu niezbędna już teraz. - powiedziała dobierając słowa.
- To znaczy? Bo chyba czegoś nie rozumiem... - zapytałam wpatrując się intensywnie w rodzicielkę.
- To znaczy, że już jutro polecisz do Hiszpanii. - wyrzuciła z siebie jednym tchem.
- Ty chyba żartujesz! - oczy mi się rozszerzyły, a serce zaczęło bić tak szybko, że prawie zsunęłam się ze schodów.
- Nie, nie żartuję. Chodź to pomogę ci się spakować. - rzuciła i minęła mnie zostawiając w tym oszołomieniu. Stałam tak dłuższą chwilę.
- Taak zdecydowanie ten wyjazd zapowiada się coraz lepiej. - szepnęłam sama do siebie i ruszyłam w górę do swojego pokoju.
Genialne! Mówię serio, a to jest dopiero początek. Jak ja bym chciała mieć młodszego brata :) z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńFantastycznie! Naprawdę świetny masz styl pisania, ja właśnie taki wielbię!
OdpowiedzUsuńPomysł jest ambitny i oryginalny, powiem szczerze z takim blogiem się jeszcze nie spotkałam :D
Lecę szybko czytać dalej, aby być potem na bieżąco ;)
Pozdrawiam :)
~ Julie
Właśnie wpadłam. Jest super!!! Lecę do kolejnych rozdziałów ;**
OdpowiedzUsuńPostaram się zostawić tu w miarę długi i sensowny komentarz.
OdpowiedzUsuńStyl pisania masz cudowny. Dużo opisów i przymiotników. Bardzo mi się to podoba. Niestety jeszcze nie mogę ocenić fabuły, ponieważ prolog jak na razie nic nie wnosi, oprócz głównej informacji, że akcja będzie działa się w Hiszpanii. Ale, za to masz u mnie wielkiego plusa, bo kocham Hiszpanię i Hiszpanów! Mam nadzieję, że dalej zastanę wplecione troszkę hiszpańskich słówek :D. Zabieram się za dalsze czytanie i zapraszam do siebie, na następną część Gruee/Tey ;) http://one-wing-angels.blogspot.com/